piątek, 26 grudnia 2008

Przypowieść o synu marnotrawnym...

Tak, wiem, tytuł może dziwny i nie pasuje do bloga programisty, ale w pełni oddaje to o czym chcę napisać.

Od pewnego czasu (chyba już ponad półtora roku) używam Linuxa. Co prawda na dysku zainstalowany był ("zniknął" ~miesiąc temu) Windows, ale używałem go bardzo żadko.

Pierwsze próby z Linuxem (Mandriva) zaczęły się ~3 lata temu, jednak z przyczyn różnych zakończyły się niepowodzeniem i powróciłem do "jedynego słusznego systemu". Dwa lata później znowu postanowiłem zainstalować Linuxa (tym razem Ubuntu). Na początku oczywiście pojawiała się masa problemów, jednak z pomocą google dało się je rozwiązać. W między czasie próbowałem także innych dystrybucji (Fedora, Debian, openSuse, Mint) jednak zawsze powracałem do Ubuntu. A to problemy z kartą graficzną, błędy w używanych przeze mnie pakietach itp.

Niedawno znowu postanowiłem spróbować czegoś innego. Wybór padł na Fedorę. Po ściągnięciu ogromnego pliku ISO (ponad 4 Gb! Dla porównania Ubuntu zajmuje jedynie 700 Mb), długiej instalacji i jeszcze dłuższej aktualizacji pakietów zacząłem konfigurować system. Problem pojawił się przy konfiguracji serwera Apache. Za cholerę nie dało się zmienić DocumentRoot. To znaczy dało się go zmienić, ale pojawiały się jakieś problemy z uprawnieniami. Uznałem, że może jestem za głupi i zainstalowałem Ubuntu. Nie wiem co mnie podkusiło, aby wybróbować też tak wychwalaną dystrybucję jak ArchLinux. Nie musiałem na szczęście ściągać ponad 4 Gb danych, wystarczył obraz ISO o wielkości ~200 Mb. Po instalacji (która o dziwo przebiegłą bardzo sprawnie, pomimo braku graficznego instalatora!) pojawił się ukochany przez niektórych (nie mam pojęcia za co) czarny ekran. Po długiej (aczkolwiek któtszej niż w Fedorze) aktualizaji oraz instalacji serwera X, Gnome oraz GDM mogłem zalogować się do systemu. Mogłem?! Oczywiście, że nie! Nagle bowiem przestała działać klawiatura i myszka! Nie miałem już siły na dalsze "kombinowanie" - wracam do Ubuntu...

Tak wiem - niektórzy powiedzą, że polegam tylko na graficznych konfiguratorach i instalatorach, ale mi, zwykłemu (no, nie do końca) użytkownikowi potrzebny jest system, który działa! Nie chcę siedzieć godzinami nad konfiguracją czy kompilacją aby uzyskać 0.001% przyśpieszenia działania systemu! Chcę natomiast zainstalować system i po chwili móc go używać. I to używać do wszystkiego - oglądania filmów, słuchania muzyki, pisania dokumentów itp.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz